czwartek, 19 marca 2015

Rozdział 14. cz.2.

-Wera, dziękuję ci za to...- wyszeptał Alek i chwycił moją twarz w jego wielkie dłonie.
     Po chwili złączył nasze usta w pocałunku. Gdy się od siebie odkleiliśmy spojrzeliśmy sobie głęboko w oczy i nieśmiało się uśmiechnęliśmy do siebie. Alek był zarumieniony. Nie wiem ile ta chwila trwała, dwie minuty, pół godziny, godzinę, nie wiem. Wiem tylko tyle, że zostaliśmy zawołani na jedzenie bożonarodzeniowe.
-O, no popatrz, Javor, jak ładnie...- rozmarzyła się pani Adrijana patrząc na mnie.
-No widzisz, Alek... I takie dziewczyny to możesz nam przywozić częściej.- zaśmiał się pan Javor.
     My się lekko zaśmialiśmy i zjedliśmy przygotowane jedzenie. Czas bardzo miło nam zleciał wspólnym gronie. Gdy sprawdziłam "czas" to wskazywał on dwudziestą osiem. I wtedy zaczęły się wszystkie pytania, gdzie się zapoznaliśmy i w ogóle. Alek w połowie zaczął się gubić, dlatego ja przejęłam pałeczkę. Powiedziałam, że chyba za dużo wypił i dlatego tak mamrocze. Około dwudziestej trzeciej poszliśmy spać, a ja jeszcze zerknęłam na bilet lotu samolotu do Amsterdamu. Okej, dwunasta.. O jedenastej mogę ze spokojem wyjść. Ustawiłam sobie budzik na ósmą czterdzieści sześć i poszłam spać.
     Obudziłam się dzięki budzikowi. Cmoknęłam w czoło Alka i ruszyłam się ubrać. Ubrałam czarne rurki, białą koszulę z mankietami i koturny. Zrobiłam lekki makijaż i rozpuściłam włosy. Gdy weszłam do kuchni przywitała mnie mama Alka.
-O, dobrze że już wstałaś.- powiedziała.- Mam do ciebie pytanie, skarbie... Wy nie jesteście parą, prawda?- spytała.
-Dlaczego pani tak myśli?- spytała lekko spanikowana, że się domyśliła.
-Nie wiem, tak po prostu... Chciałam cię sprawdzić.- puściła mi oczko.- Idź obudzić tego twojego śpiocha.- uśmiechnęła się.
      Poszłam obudzić Alka. Zaczęłam go szturchać, a on nic. Poklepałam go lekko po policzku, a on nic. Zatkałam mu nos, a on otworzył usta i dalej nic. Pochyliłam się nad nim i ucałowałam w policzek. A on nic. Usiadłam na niego okrakiem i zaczęłam mu skakać po brzuchu. Ten mnie złapał za biodra i przerzucił na drugą stronę łóżka.
-Werka, byś się mogła z tym powstrzymać. Jeden mały buziak w usta by było dobrze...- wymruczał z otworzonym jednym okiem.
-Od ilu już nie spałeś?- spytałam.
-Od szturchania.- zaśmiał się, a ja pokręciłam niedowierzająco głową i wstałam z łóżka.- O której masz lot do Amsterdamu?- spytał.
-O dwunastej.- odpowiedziałam.- O jedenastej pójdę na odprawę. Jest dziewiąta, wstawaj.- uśmiechnęłam się.
-Ej no, czekaj.- jęknął i szybko wstał z łóżka.
-Co ty chcesz?- spytałam z dłonią na klamce. Po chwili nie czułam już podłogi.- Hej, wielkoludzie, weź mnie zostaw.- zaśmiałam się, gdy przerzucił mnie przez ramię.- Atanastajević, zostaw mnie!- krzyczałam ze śmiechem.
-Javor! Ogarnij Alka!- zaśmiała się mama Alka, która zobaczyła nas w takim oto zestawie.
-Adrijana, myślisz, że mi się chce? Młodzi są, niech balują.- zaśmiał się tata Alka, a ja już nakazałam w końcu zostawić mnie.
       Brunet posłusznie mnie postawił i uciekł się ubrać. Ja pomogłam pani Adrijanie porozstawiać różne potrawy, sztućce, talerze i zrobić spis, co kto chce się napić. Pan Javor chciał kawę, tak samo ja, a Alek z panią Adrijaną herbatę. Po śniadaniu sprawdziłam godzinę. Była dziesiąta czterdzieści. Szkoda mi było opuszczać tak sympatyczną rodzinę. Pani Adrijana przed wyjściem wyściskała mnie za wszystkie czasy, mówiąc że czeka na mnie na Wielkanoc. Pan Javor chciał mnie jeszcze wyczęstować szklanką Whiskey, ale też mnie wyściskał, mówiąc to samo, co pani Adrijana. Mam taką cichą nadzieję, że tu wrócę... Ale taką cichą, cichuteńką... Pożegnałam się jeszcze raz z rodzicami Alka i wraz z Alkiem poszłam na lotnisko.
        Chwilę postaliśmy się przytulając. Gdy lekko uniosłam głowę, uśmiechnęłam się do bruneta. On odwzajemnił uśmiech i ucałował mnie w czoło.
         Podejrzewam, że urosłam w oczach rodzica Alka i w samych oczach wielkiego Serba...

------
Tak i oto jest. Koniec rozdziału 14., czekajcie na 15. Zacznę pisać na zapas, bo się nie wyrabiam, bo jeszcze muszę coś wypisać na Lewego (szczerze na niego zapraszam, mam nadzieję, że warto) :) Do następnego! Może w niedzielę? Poniedziałek? 

2 komentarze:

  1. Wszystko pięknie, ładnie i w ogóle ;)
    Alek, taki przebiegły lis z tym wstawaniem, ale fakt buziak rano to najlepsza pobudka :D
    Zapraszam na nowy rozdział ;)
    everythings-gonna-be-alright2.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :) Tak, to prawda, buziak najlepszy :D
      Już się biorę za czytanie i komentowanie! :)

      Usuń