poniedziałek, 22 grudnia 2014

Rozdział 5.

    O ósmej rano obudził mnie Marcin. Robiłam mu wyrzuty za to, że nie przygotował się wcześniej na trening. Kazał mi zrobić kilka kanapek dla niego. Ja ledwo co żyłam, a ten jeszcze chce, abym mu zrobiła kanapki z serem, pomidorem, szynką i sałatą. A może jeszcze polać ketchupem, majonezem i musztardą!?
     Zrobiłam mu te kanapki, a on jeszcze mi wyskoczył, że źle zrobiłam, bo miało być z sałatą, serem, szynką i pomidorem. Jezusie Chrystusie, co to za różnica!?
-Mogłeś sam to zrobić, a nie się na mnie drzesz!- krzyknęłam w końcu.
-Dobra, przestań już! To ty się na mnie drzesz, że niby ja się drę!- krzyknął na mnie.
-A teraz to co jest!? Szept!?
-Co tu się dzieje!? Czy wy normalni jesteście!?- weszła Helena.
-Dobra, ty idź spać, ona nie umie kanapek robić!- i wyszedł trzaskając drzwiami bez torby i kanapek.
-Bo na trupa nie idzie nic robić! I czegoś zapomniałeś!- krzyknęłam za nim i podałam mu torbę z kanapkami.
     Ten jeszcze mi pokazał środkowego palca, a ja mu się odwdzięczyłam. A za kilka godzin nie będzie co miał robić, to wyskoczy mi z spacerem. Nie ma tak łatwo, mnie nie będzie!
     Zaszyję się w swoim chlewie i nikogo nie wpuszczę! Ale ze mnie Demon! Haha. A tak na serio to wyjdę na miasto. Albo zadzwonię do Alka. Ale chyba wyjechali już do Bełchatowa.
     Zjadłam śniadanie, zostawiłam karteczkę Helenie i szklankę wody z tabletką na kaca i wyszłam. Mam trochę kasy, a jak mi zabraknie będę płacić kartą. W końcu za dwa tygodnie święta, a ja nic nie mam kupionego, nawet choinki. Chcę mieć chociaż raz święta, takie prawdziwe, takie w domu. Mam dość duże mieszkanie, duży salon, umiem nawet dobrze gotować... Zaproszę znajomych! Tak, zaproszę! Super!
      Tylko jest jeden problem, nie wzięłam samochodu. Ale trudno, jakoś wezmę zakupy. Teraz kupię sobie białą choinkę i czerwone bombki. Nigdy nie miałam takiej patriotycznej choinki. Weszłam do sklepu z sztucznymi choinkami i wybrałam dwumetrową choinkę. Jak ją wziąć?
-Mogłabym już sobie zamówić tą choinkę i przyjechać później po nią?- spytałam jednego ze sprzedawcy obok choinek.
-Możemy dowieźć, tylko trzeba podać adres. Za jakieś dwie- trzy godziny powinna być w domu. I tylko połowę ceny teraz zapłacić. Adres można podać teraz.- powiedział.
      Podałam mu adres i wyszłam ze sklepu. Teraz bombki, prezenty dla przyjaciół...Jakąś nową sukienkę. Weszłam do Tesco, akurat były ostatnie bombki czerwone (dwa ostatnie opakowania), które kupiłam. Później poszłam do galerii. Jakie tam były cudowne rzeczy! Ale teraz komu chcę kupić prezent na święta? Dla Heleny, Marcina, Pawła i Oliwii oraz Mikołaja i Wiktorii, Pawła i jego dziewczyny i może Alka, jak będzie chciał i nie pojedzie do Serbii.
      Dla Heleny kupiłam piękne szpilki, miała taki sam gust i rozmiar. A co jeśli ona je kupi? Mówi się trudno. Dla Marcina kupiłam elegancki czarny zegarek. Dla Pawła kupiłam mu jego miętową Whiskey i białą koszulę z kraciastymi mankietami. Dla Oliwii kupiłam perfumy z Adidasa i Purblancę. Polecam te zapachy, sama takie mam! Dla Mikołaja kupiłam dwie czekolady Milka Oreo i taki zdalnie sterowany samochodzik. Dla Wiki kupiłam dwie czekolady Milki z choineczkami i lalkę Barbie. Dla Pawła Zatorskiego i jego dziewczyny, kupiłam wspólny prezent- zestaw kosmetyków dla niego i dla niej. No i dla Alka na wszelki wypadek kupiłam zestaw do herbaty. On wielbi takie zestawiki.
      Już wychodziłam z galerii i nagle wpadłam na jakiegoś kolesia. Nie przewróciłam się.
-Wiki?- spytał ktoś serbskim akcentem.
-Alek?- spytałam i go przytuliłam.- Słuchaj, nie mam za dużo czasu, ale chciałbyś przyjść do mnie na Wigilię, jeśli nie jedziesz do rodziców i do kolegów?- spytałam.
-Wybacz Wiki... Ale jadę do rodziców i wiesz...- odpowiedział.
-Mhm... To proszę, prezent, bo by mi się zmarnował.- i podałam mu zestaw herbaciany i odeszłam.
      Poczułam lekkie ukłucie w okolicy serca. Ale to nic ważnego. Szybko doszłam do domu i z ledwością go otworzyłam. Wpakowałam się i poszłam do kuchni zostawić prezenty.
       Oj, Wika, będziesz musiała posprzątać... I to mocno.
      I oczywiście zmalałam w oczach Marcina jeden centymetr.

____________________
Okej, to tak. ZDROWIA, SZCZĘŚCIA <3 I obfitych świąt :) 
Super Gif! :3
Mikołajek! :3
Dancing :3
Czyżby spadł już śnieg? Nie! To tylko gif!
I życzę dużo prezentów! :)

Rozdział 4.

     Weszłam do domu Marcina i Heleny w pełnym szczęściu. Zdjęłam buty, kurtkę i szalik i poszłam do kuchni, gdzie zwykle siedział Marcin. Siedział i patrzał na ulicę, gdzie przed chwilę stałam z Alkiem.
-Na co tak patrzysz?- spytałam stając obok niego.
-Och, jesteś.- zauważył.- Taka ładna tam lampa, nie?- pokazał na zwykłą lampę uliczną.
-Wyborna.- zaśmiałam się.
     Chwilę patrzeliśmy na ulicę i wyczekiwaliśmy Heleny, chociażby z Michałem. Marcin zatroskany chodził w te i we wte. Patrzałam na niego i usiadłam na parapecie.
-Dzwoniłeś do niej?- spytałam, a on kiwnął głową.- A do Michała?- spytałam, a ten klepnął "Facepalma" i szybko wyciągnął telefon z tylnej kieszeni spodni.
     Odetchnęłam z ulgą, gdy Marcin powiedział "Cześć.", ale później stał się bardzo blady, niemalże trup.
-Jak to nie ma jej u ciebie!? Michał! Nie pieprz głupot! Jest na pewno! Michał!- krzyczał.
-No, wyszła godzinę temu, mówiła, że idzie do domu, chciałem ją odprowadzić, a ona powiedziała, że wróci sama i napisze, że doszła i jeszcze jej nie ma!- usłyszałam.
-Cholera, dobra, dzięki. Nara.- i się rozłączył.
     Zaproponowałam mu, że pójdziemy wszędzie, gdzie się da, w każdy bar, klub, uliczkę, do szpitala, komisariat... Wszędzie.
     Szybko się ubraliśmy, Marcin zamknął dom i zaczęliśmy biegać po całym Kędzierzynie, po drodze pytać się każdego, czy widzieli Helenę. Został nam ostatni klub, którego nie przeszukaliśmy i weszliśmy. Od razu rzucił mi się w oczy widok sceny, gdzie stała całkowicie pijana Helena i tańczyła z dwoma naraz. Pokazałam ją Marcinowi i od razu do niej poszliśmy. Marcin przerzucił ją przez ramię, a jej adoratorzy zaczęli się na niego drzeć.
-Słuchajcie, to jego siostra, jest niepełnoletnia, nie wiem kto ją wpuścił! A teraz zostawcie nas w spokoju!- skłamałam i pobiegłam za Marcinem i Heleną.
    Wyszliśmy z klubu i Marcin postawił Helenę na ziemi, a ta zaczęła mieć do niego jakieś żale o to, że ją zabrał z tego klubu.
-Helena, jesteś kompletnie pijana!- krzyknęłam na nią.
-Ja chcę taam wraaaaaacaaaaaaaaaaaać!- piszczała Helena, próbując ominąć mnie i Marcina.- Gołąbkiii, przeepuściee mnie!
-O nie!- krzyknął Marcin i chwycił ją w ramiona.- Idź spać.- powiedział i ruszyliśmy do ich domu.
     Doszliśmy do ich domu, ja otworzyłam dom i pokój Heleny. Marcin poszedł do kuchni, a ja zdjęłam buty Helenie. Chciałam już wychodzić, a ona powiedziała:
-Wera...- i pokazała gestem, że mam podejść.- Wybacz mi...- chwyciła mnie za dłoń.- Wróćcie do siebie, proszę...- i zasnęła.
     Westchnęłam i powiedziałam, że majaczy. Zamknęłam jej pokój i poszłam do kuchni.
-Która to już godzina?- spytałam.
-Za chwilę będzie druga.- westchnął Marcin.
-Idź spać, jesteś po meczu, a do tego jeszcze Helena... Ja też zaraz idę spać.- uśmiechnęłam się.
-Dobranoc.- powiedział Marcin i ucałował mnie w policzek, łaskocząc brodą.
-Dobranoc.- uniosłam lekko jeden kącik ust.
      Zrobiłam sobie jeszcze kanapkę, usiadłam na parapecie i rozmyślałam. Przemyślałam, to co mówiła Helena. Z Marcinem jesteśmy przyjaciółmi, nie wyszło nam, to fakt, ale ja kocham kogoś innego.
      Czy dziś urosłam? Może z dwa centymetry u Marcina...

---------------------------
Wiem, ciapa ze mnie :D Nie dodałam Marcina do bohaterów :< I jeszcze nie dodawałam postów przez baaaaaardzo długi czas. Już za niedługo święta :) Mam wenę, dodam za jakieś pół godziny nowy rozdział, by nadrobić :) 

poniedziałek, 8 grudnia 2014

Rozdział 3.

   Chciałam wyjść z hali. Helena rozmawiała z Michałem Łasko. Sam ją zaczepił. Jak już wspominałam, chciałam wyjść z hali i ktoś zawołał:
-Weronika!- i podszedł do mnie. 
   Był to serbski akcent. Poznałam go- to Alek. Serce zaczęło bić mi mocniej, zrobiłam się czerwona. 
-Chciałbym cię przeprosić...I chciałbym cię przeprosić za tą piłkę, zabierając na ciastko, herbatę, czy coś...- uśmiechnął się. Zaraz dostanę palpitacji serca.- To co? Zgadzasz się?- jeszcze raz się uśmiechnął i zrobił maślane oczka. Zawał na miejscu. 
-No ok.- powiedziałam. 
   I ruszyliśmy. Alek opowiadał mi trochę o SKRZE, a ja wpatrzona w niego uderzyłam w znak drogowy. Alek się zaśmiał. 
-Uważaj.- powiedział nadal się śmiejąc. 
-Mam słabość do wysokich.- zaśmiałam się czerwieniąc. 
   I nagle cisza, a później głośny wybuch śmiechu Alka. 
-Chodziłaś kiedyś z siatkarzem jakimś albo koszykarzem?- spytał tak znienacka. 
-Nawet z dwoma.- powiedziałam.- Z Marcinem Możdżonkiem i takim jednym zagranicznym Mattem Andersonem.- i się zaśmiałam. 
-Serio?- spytał zaciekawiony Alek. 
-Co ty? Z Mattem za pięknym na ten świat? Błagam, ja przy nim jestem jak pchła. Ale z Marcinem chodziłam. 
-I tak się świetnie dogadujecie?- nie mógł uwierzyć i otworzył przede mną drzwi do kawiarni. 
-Dziękuję.- podziękowałam za otwarcie drzwi.- Tak, dogadujemy się. Odeszliśmy w zgodzie i teraz ta dziewczyna, co obok mnie siedziała na meczu, to była jego siostra i moja przyjaciółka.- uśmiechnęłam się, a Alek zamówił dwie herbaty i dwa kawałki ciasta. 
   Rozmawialiśmy, wybuchaliśmy śmiechem i mieliśmy poważne tematy, takie o herbacie. Aż zadzwonił do mnie Marcin. 
-Gdzie wy jesteście? Jest północ, a gówniarzeria jeszcze nie w domu? Jak myślicie? Kto jutro będzie was musiał przywrócić do życia? No oczywiście, że Hightower, bo kto inny?- robił mi wyrzuty sumienia Marcin. 
-Ogarnij się. Helena jest gdzieś z Michałem, a ja siedzę u pani Róży z Alkiem. A jak myślisz, kto ma swój własny dom? I kto mnie obudzi?- powiedziałam do Marcina. 
-Czekaj... Helena z Łasko? Ty z Alkiem? To ty masz swój dom? Ja myślałem, że mieszkasz u nas!- i zaczęliśmy się śmiać. 
-No, widzisz... Ale chyba się przeprowadzę, bo mi nudno tak samej. Dobra... Dzisiaj śpię u was. Papa.- zaśmiałam się i rozłączyłam. 
-Ojciec?- spytał Alek przerażony.
-Skąd. Ja ojca nie mam. Marcin dzwonił, bo Heleny nie ma.- powiedziałam. 
-Serio?- spytał. -To, chodź. Może będą gdzieś na Kędzierzynie w drodze do Marcina.- powiedział i wstaliśmy. 
  Alek zapłacił i wyszliśmy. Po drodze przeszliśmy przez wszystkie możliwe parki i nie było ani śladu Heleny. W końcu podeszliśmy pod dom Marcina. Alek się do mnie uśmiechnął. Także się uśmiechnęłam. Chwilę potem wymieniliśmy się numerami telefonu. Alek się schylił do mnie i ucałował w policzek.
-Dobranoc.- powiedział i odszedł z uśmiechem. 
   Heleno, mam zawał. Dziś urosłam o kilkadziesiąt centymetrów w oczach Alka. 
___ 
Witam w wieczorny poniedziałek. :) Z "lekkim" opóźnieniem, bo mi się kasowało to co napisałam. Uff... W końcu dodaję. Wybaczcie. Dobranoc :* 

sobota, 6 grudnia 2014

Rozdział 2.

   Obudziłam się z lekkim kacem. Rzadko co, miałam kaca. Nigdy dużo nie piłam, byłam grzeczna... Chociaż tak myślałam. 
   Wyjechałam w Polskę mając siedemnaście lat. Kiedyś mieszkałam w Zakopanym. Tam mnie zniszczyli... Zaczęłam ćpać, klnąć... Byłam wzorową uczennicą. Same piątki, jak miałam czwórkę to miałam załamkę. Czy ćpam jeszcze? Nie, jestem grzeczna. Tylko palę, piję i klnę, czyli całkowita normalka. 
   O czternastej zaczęłam przygotowania do meczu. Ubrałam koszulkę ZAKSY i szalik Skry. Do tego założyłam te szpilki i te spodnie. Jak się okazało, Helena była ubrana w koszulkę Skry i szalik ZAKSY, a szpilki i spodnie te same. 
   Weszłyśmy na halę w świetnych humorach i zauważyłam Michała Łasko, dwa miejsca za Heleną. 
-Helena, chodź.- uśmiechnęłam się i pociągnęłam przyjaciółkę do atakującego. -Dzień dobry.- uśmiechnęłam się i chwyciłam Helenę, bo by się przewróciła. 
-Cześć. - zaśmiał się siatkarz.- Chora jesteś?- spytał Helenki, która nagle zrobiła się biało- czerwona, bo była blada, ale zarazem zarumieniona. 
-Nie.- wydukała.- Mam do pana pytanie.- powiedziała słabym głosem. 
-Słucham.- uśmiechnął się i poprawił koraliki. Helena omal nie zemdlała. Uwielbiała, jak on tak robił. 
-Mogę autograf i zdjęcie?- spytała i podsunęła kartkę siatkarzowi. 
-Jasne, takiej ślicznotce zawsze.- uśmiechnął się i podpisał kartkę.- Wskakuj na kolana. Koleżanka zrobi zdjęcie.- i Helena podała mi swoją lustrzankę. 
    Helena cała zarumieniona usiadła na kolana siatkarza, a ja im zrobiłam zdjęcie. 
-Świetnie.- powiedziałam. 
-Dziękuję.- powiedziała Helena i zbiegła na dół. -Zabiję cię! Zabiję!- zaczęłyśmy się śmiać. 
-Ogarnij.- podałam jej lustrzankę. 
-O jacie...- miała oczy jak pięciozłotówki. -Kocham cię!- i pocałowała mnie w policzek. 
    Chwilę później wyszli siatkarze by się rozgrzewać. Ja cały czas patrzałam w stronę takiego jednego atakującego- Serba. Ten czasami patrzał w moją stronę, ale chyba na Helenę. To w końcu ona cieszyła się jak głupia. Podszedł do nas Marcin. 
-I jak tam?- spytał, a ja zadarłam głowę do góry.- Znaczy się... Jak tam na dole?- zaśmiał się, a my wraz z nim. 
-Tak jak na górze.- odpowiedziałam "mułowato".- Spytaj się siostry, rzuci się na ciebie z piskiem.- zaśmiałam się, a ten na nią spojrzał i walną "Facepalma". 
-Co się stało?- spytał siadając obok mnie. -Pytam o ciebie. 
-Nic. Tylko... No wiesz...- zaczęłam się bawić dłoniami. 
-Alek?- spytał. 
-Mhm...- przytaknęłam i wtedy dostałam piłką od któregoś zawodnika.- Kur...!- nie dokończyłam. Zamarłam w pół słowa. 
-Sorry.- powiedział serbskim akcentem Alek. Podszedł i wziął piłkę od Marcina. 
    Patrzał na mnie przez chwilę maślanymi oczkami. Cholera... Jakie on ma cudowne loczki, cudowny głos... A jak się rumieni, tak słodko... 
    Dzisiaj urosłam pięć centymetrów przez Alka i Helenkę. 
/ Alek 
   Co chwilę patrzałem na pewną czarną dziewczynę. Ładna była. Była z przyjaciółką chyba. Później podszedł do nich Marcin Możdżonek. Fajny z niego gość. Gdy chciałem przyjąć piłkę od Michała Winiarskiego, źle przyjąłem. Nigdy nie lubiłem przyjmować, ale no cóż. I piłka wleciała na tą czarną. Ta, gdy mnie zobaczyła, zamarła. Też zamarłem, ale tylko na chwilę. 
   Przeprosiłem, wziąłem piłkę od Marcina i patrzałem na tą dziewczynę. Nagle poczułem, że się zarumieniłem i odszedłem. 
  
__________
Cześć! I co? Mikołaj był? :3 U mnie był i dostałam dwie książki z sagi "Pocałunki wampirów". Nie mam jeszcze tylko chyba pierwszej części "Początek" tej sagi. Chciałam dostać "Drużynę", ten film o naszych siatkarzach, ale Orlen jest do kitu i sprzedawcy twierdzą, że nie dostali niczego takiego, bo mają za mały Orlen. Boże, niech go rozbudują XD Postaram się dodać coś jeszcze około szesnastej. Papa. ;) 

piątek, 5 grudnia 2014

Rozdział 1.

    Nie wytrzymam! Jednak Helena ma kochanego brata. Co z tego, że mój były chłopak, ale nadal przyjaciel. To dzięki naszemu chodzeniu zaprzyjaźniłam się z Heleną Możdżonek. 
    Jaka była Helenka? Na początku nie akceptowała mojego związki z Marcinem. Twierdziła, że go zniszczę. Ale zerwaliśmy za porozumieniem stron. On twierdził, że ja zasługuję na kogoś innego i ja twierdziłam, że on zasługuje na kogoś innego. 
    Ano właśnie. Dlaczego Helena ma kochanego brata? Załatwił wejściówki VIP na mecz Skra- ZAKSA. Normalnie super! 
    Mecz jest o szesnastej dnia następnego. Komu by tu teraz kibicować? Skrze czy ZAKSIE? W Skrze gra taki jeden boski Alek. ZAKSA to mój klub. A trochę temu i trochę temu! Tylko ubrać koszulkę ZAKSY czy Skry? Jutro jest dzień, pomyślę wtedy. 
    O dwudziestej przychodzi do mnie Helena, by opić to. Z jednej strony zazdroszczę jej tych dziar, a z drugiej nie. Chociaż jak jest w bikini, na przykład nad morzem, to ma pełno chłopaków. Nigdy nie miała poważnego związku. Kocha takiego innego... Starszego o dwanaście lat- Michała Łasko. Marcin zdradził mi, że Michał będzie na meczu jako kibic. Mam zapoznać Helenę z Michałem. 
    Z Heleną, która przyszła kilka minut po dwudziestej, otworzyłam miętową wódkę. Najlepszą jaką może być. Do tej wódki namówił mnie w wieku osiemnastu lat nijaki Paweł Zagumny. Całkiem spoko z niego facet, niby jest wredny, ale nie wiem czemu, ale dla mnie jest cholernie miły. 
   Czuję, że dziś urosłam z dwa centymetry w oczach Marcina, że chcę pomóc Helenie. 

___ 
Oj, pomęczę Was :3 I to będzie mniej więcej tak wyglądało, czasami wtoczę dialog. Jutro Mikołaj, jutro będzie więcej postów z okazji Mikołajek :) No to na dzisiaj tyle. Papa :) 

Prolog.

   Czas coś zmienić. Czas ogarnąć wszystkie plany. Ludzie znikają i się pojawiają w naszym życiu. Możliwe, że kiedyś ogarnę rzeczywistość. Mam marzenie. Tylko jedno, takie najważniejsze. Poznać Alka. Tego siatkarza ze Skry Bełchatów. Mam cholernie daleko. Mieszkam w Kędzierzynie z Heleną. Ona to ma fajnie. Ma brata siatkarza, jeszcze tego najwyższego prawie. Nie ma takich genów jak on. Marcin się śmieje, że Helena została zaadoptowana. Gdy ich rodzice wyjechali, to Marcin przejął kontrolę nad Heleną. 
   Wracając do mego życia. Mam w nim pełno brudów. Gdybym zliczyła wszystkich wrogów by mi się lista nie skończyła- zaczynając od Gdynii, kończąc na Zakopanym. Wszędzie... 

___
Tak jak obiecywałam, pojawiło się. :) Jutro Mikołajki. Co chcecie na Mikołaja? :) 

Bohaterowie

Weronika Kulasiewicz, Polka. Dwudziestoletnia dziewczyna, która interesuje się siatkówką. Studiuje weterynarię. Jej znaki szczególne to pieprzyk na prawym kolanie i tatuaż na kostce. Jej największym marzeniem jest poznać Serba Alka. 
 Aleksandar Atanasijević, Serb. Ma dwadzieścia trzy lata. Jest atakującym PGE Skry Bełchatów. Jego znaki szczególne to pieprzyk na łokciu. Jego największym marzeniem jest spotkać prawdziwą miłość. 
Helena Możdżonek, Polka. Siostra Marcina Możdżonka. Ma dwadzieścia lat. Interesuje się siatkówką. Studiuje weterynarię z Weroniką. Jej znakiem szczególnym jest całe ciało w tatuażach. Jej marzeniem jest poznać Michała Łasko, ale nawet znajomości poprzez brata nie pomagają. 


Michał Łasko, ma korzenie Włocha i Polaka. Ma trzydzieści trzy lata. Jest atakującym Jastrzębskiego Węgla. Jego znakiem szczególnym są koraliki na szyi. Jego marzeniem jest poznanie prawdziwej miłości. 

___
Cześć :) Jestem Klaudia i zaczynam nową historię. Za około pół godziny dodam Prolog, więc zapraszam! Proszę Was, abyście komentowali, bo to na serio daje motywację :) !