Strony

wtorek, 7 kwietnia 2015

Rozdział 18.

     Wstałam o siódmej, tak jak ustawiłam budzik. Obudziłam Alka buziakiem w policzek i poszłam się ubrać. Jako że czekała mnie jazda samochodem ubrałam szare dresy, szarą bluzę i trampki na koturnie. Jak już wspominałam- nie lubię płaskich butów. Poczułam wibracje w kieszeni dresów i odebrałam połączenie od Heleny Możdżonek, pseudonimem Helcia, Melcia i Hels. Dla mnie jest to Helcia i Helenka.
-Słucham cię skarbie- uśmiechnęłam się, wstawiając wodę na kawę.
-Mam dla ciebie pewną informację- pewnie zagryzła teraz dolną wargę.
-Taak?- spytałam zasypując kawę do kubka.
-Michał jedzie z nami- powiedziała.
-Ale jak to? Łasko?- spytałam zszokowana.
-No taak. Chyba nie jesteś zła, nie?
-Nie, ale też mam dla ciebie info...- zaśmiałam się, patrząc na Alka, który zaspany wyszedł z łazienki.- Alek z nami jedzie- uśmiechnęłam się.-Alek, co ty odwalasz? To moja kawa!- jęknęłam i usłyszałam śmiech Helci.- A ty się ino nie śmiej. Za pół godziny widzę cię u mnie z Łasko. Muszę sobie zrobić nową kawę- spojrzałam na Alka z wyrzutem.
      Pożegnałam się z Heleną i zrobiłam sobie drugą kawę. Włączyłam radio i zaczęłam robić jajecznicę, wesoło podśpiewując piosenki, które leciały z kędzierzyńskiego radia. Alek się ze mnie śmiał. Piętnaście minut później weszła roześmiana Helena z Michałem za rękę do kuchni. Alek miał szczęścia, pięć minut wcześniej się ubrał. Ja zdążyłam się umalować. Michał stanął jak wryty, a ja spojrzałam na niego pytająco.
-Na co się tak patrzysz i co się stało?- spytałam.
-Masz takie same zasłonki jak ja!- powiedział, a ja z Heleną się roześmiałam.- Gdzie kupiłaś?- spytał.
-Nie pamiętam... Na jakimś bazarze świątecznym chyba- podrapałam się po głowie.
       Poprawiłam włosy i ubrałam kurtkę. Alek zrobił tak samo, a ja narzuciłam sobie szalik i wzięłam do ręki walizkę wraz z czapką. Alek wziął też swoją walizkę, którą wieczorem przyniósł mu Marcin. We czwórkę zeszliśmy na parking, gdzie po zapakowaniu swoich bagaży do auta, weszliśmy do niego. Usiadłam za kierownicą, a na miejsce pasażera wepchnęła się Helena. Chłopacy stwierdzili, że "szlachta siada z tyłu". Zaśmiałyśmy się z Heleną.
       Moja przyjaciółka wyciągnęła jakąś płytę, najprawdopodobniej ACDC. Wyjechaliśmy z osiedla i usłyszałam pierwszą piosenkę zespołu rockowego. Uśmiechnęłam się pod nosem.
       Po blisko czterech godzinach jazdy, ponieważ były rozkopy, a my jechaliśmy okrężną drogą. Zakwaterowaliśmy się w dwóch pokojach dwuosobowych. Okazało się, że grupa Słoweńców mieszka w tym samym hotelu co my, ba! Na tym samym piętrze, a pokój obok mnie i Alka ma sam PETER PREVC. A jak się tego dowiedziałam? Pomyliłam pokoje. Zamiast pójść w drugą stronę do Heleny, poszłam w tą stronę, a nie inną. Zapukałam i czekałam, aż ktoś mi otworzy. Po kilku sekundach otworzył mi- roztargany i z zaspanymi oczami.
-Ojej, przepraszam- szepnęłam.- Pomyliłam pokoje- chciałam odejść, ale mnie powstrzymał.
-Poczekaj- uśmiechnął się.- W którym pokoju mieszkasz, żebym też nie pomylił pokoju?- uśmiechnął się.
-Osiemdziesiąt jeden, moja przyjaciółka w osiemdziesiąt dwa. Jeszcze raz przepraszam- uśmiechnęłam się i wbiegłam do pokoju Heleny.- Melcia! Wiesz kogo ja widziałam i z kim gadałam!?- zaczęłam piszczeć jak jakaś ułomna.
-Co? Nie mów na mnie Melcia, jestem dla ciebie Helcia- uśmiechnęła się.- No mów kogo- zachęciła.
-Petera Prevca- wysyczałam i uśmiechnęłam się.
-Masz Alka, pamiętaj- pogroziła mi palcem.
-No wiem. Ale mogłam sobie załatwić autograf- oparłam się o ścianę.
-No właśnie, mogłam nam czterem autografy załatwić!
     Po chwili wyszłam z pokoju i weszłam do pokoju mojego i Alka. Alek siedział na łóżku i rozglądał się po pokoju. Uśmiechnęłam się do niego i usiadłam okrakiem na jego kolanach. Spojrzałam mu w jego czekoladowe tęczówki i zatonęłam w ich spojrzeniu. Dopiero delikatny całus przypomniał mi o tym, że siedzę u Alka na kolanach okrakiem. Ile ta chwila trwała, to ja nie wiem.
-Ile tak siedzę?- spytałam, bo poczułam zdrętwienie w udach.
-A gdzieś godzinkę- uśmiechnął się Alek. -A może by tak coś od ciebie w celu przeproszenia? Bo mnie tylko nogi przez ciebie bolą- uśmiechnął się chytrze.
-Czy ty sądzisz, że jestem gruba?- spytałam, zakładając ramiona na klatkę piersiową.
-Nie, nie powiedziałem tego- zaczął się bronić.
-Ale pomyślałeś!- powiedziałam i wstałam z niego.- Przeprosin nie będzie- wytknęłam mu język.
-Weruuniaa, proszę cię...- szepnął, gdy weszłam do łazienki.- Przyniosę ci coś i masz to ubrać, wtedy ja ciebie też przeproszę, że nawet nie pomyślałem o tym, że jesteś gruba- powiedział Alek.
-POWIEDZIAŁEŚ, że jestem GRUBA!- krzyknęłam na niego.
     Po chwili przyniósł mi do łazienki strój Mikołajki. Warknęłam na niego i szybko się przebrałam. Zawołałam go, a on szybko mnie znalazł. Zakluczył łazienkę i uśmiechnął się na mój widok. Po chwili wpił się w moje usta, wtykając dłoń w moje czarne włosy. Ja objęłam go i całując się, pozbywaliśmy się ubrań. To, co działo się w łazience było niesamowite- jego delikatność i namiętność w jednym...

---------------
Także ten... Werka i Alek się kochali, jakby ktoś nie ogarnął :D 
Wiem, że krótki rozdział, ale chciałam go napisać, żeby nie było, że nie dodam przed dziesiątym. Bo raczej nie chcecie czytać rozdziału obiecanego na piątek dopiero na kolejny, kolejny piątek, co? 
Następny kiedy? Nie wiem, nie jestem pewna... Postaram się na następny tydzień, ale nic nie obiecuję, bo szpital i WITAJ GDAŃSK :D 
Do następnego ;) 

sobota, 4 kwietnia 2015

ŻYCZENIA

No to życzę Wam z okazji Wielkanocy:
-bogatego "zajca", 
-dobrego baranka, 
-dobrej pogody, 
-jeśli u kogoś jest śnieg to zajączka ze śniegu, 
-no i mokrego Dyngusa :) 
Całuję i pozdrawiam. 

Rozdział prawdopodobnie pojawi się przed dziesiątym.